Państwowa prohibicja została wprowadzona w styczniu 1920 roku, a zniesiona w grudniu 1933 roku. Biorąc pod uwagę (mimo rozlegającej się w tle strzelaniny) całą masę paradoksów wiążących się z eksperymentem, który miał zlikwidować przestępczość i biedę, lecz stał się (jak to przedstawiano) przyczyną zarówno wzrostu przestępczości, jak i wielkiego kryzysu, nieprzychylny komentator mógłby dojść do wniosku, że w okresie prohibicji Ameryka została zmuszona żyć według scenariusza farsy politycznej. Prawie czternastoletni rozłam – w imię czego? Jak wielkie państwo mogło rozmyślnie uczynić coś takiego swoim obywatelom?
Może najbardziej rzuca się w oczy brak dowodów na to, że istniała trwała wola polityczna, aby faktycznie wprowadzić prohibicję w życie, odkąd znalazła się już ona w kodeksie. Jednym z powodów klęski prohibicji wydaje się fakt, że i politycznie, i administracyjnie dopuszczono do jej porażki. Dopóki Herbert Hoover nie objął prezydentury w 1929 roku, na szczeblu prezydenckim wykazywano niewielkie zainteresowanie wspieraniem aparatu prohibicji. Kongres, obawiając się zrażenia wyborców, niechętnie uchwalał duże sumy pieniężne na realizację ustawy o prohibicji. Większość stanów nie chciała przeznaczać na ten cel specjalnych kredytów. Sędziowie często byli nieprzychylnie nastawieni do spraw wnoszonych na drogę sądową, zaś przysięgli nie byli skłonni zasądzać wyroki.