Bezpośrednie sygnały płynące z najbliższego otoczenia i wynikające z określonej okazji do picia w znaczący sposób mogą kształtować zachowanie osoby odurzonej alkoholem. Dużą rolę odgrywa szerokie tło kulturowe, jednak o tym, czy danego dnia wybuchnie bijatyka, decyduje to, co się dzieje w danym miejscu. Bez względu na kraj i rodzaj pitego alkoholu, zatłoczone, hałaśliwe, zadymione bary pełne osób przepychających się i domagających się kolejnego drinka oraz innych podpitych bywalców przypadkiem trącających się łokciem niechybnie stanowią scenerię, gdzie najmniejszą niezgrabność traktuje się jako umyślne tamowanie ruchu lub zniewagę, a szturchnięcie lub ciśnięcie komuś szklanką w twarz grozi wybuchem. Policja wie, że w niektórych barach bijatyki wybuchają częściej niż w innych. Poniekąd bliskie idei Trottera zakładającej, że nawet pod wpływem alkoholu osoby kulturalne nie stracą kontroli, jest pyszałkowate, choć zdecydowanie błędne przekonanie, że „cywilizowane” narody piją kulturalnie, natomiast po ludach „barbarzyńskich” można się spodziewać, że zrobią z trunków niewłaściwy użytek i pić będą bez miary, ilekroć nadarzy się po temu okazja. Oto opinie dr Alfreda Hilliera przytoczone w artykule opublikowanym w 1904 roku pod tytułem The Drinking Habits of Uncivilized and Semi-Civilized Races [Nawyki związane z piciem alkoholu u ras cywilizowanych i na wpół cywilizowanych]. Doktor Hillier przedstawił swoje poglądy na temat zachowania robotników afrykańskich.