Ktoś, komu się mówi: „Przestań przepraszać”, rzadko myśli o odpowiedzi: „To tylko taki rytuał, to ty powinieneś częściej mówić »Przepraszam«. Byłbyś bardziej łubiany”. Osoba taka raczej pomyśli: „Co ze mną jest nie tak? Dlaczego cały czas przepraszam?” Nasze rozumienie języka skłania nas raczej do poszukiwania w słowach znaczenia dosłownego niż rytualnego. Wielu z nas szuka także wyjaśnień, dlaczego mówimy w taki, a nie inny sposób, w indywidualnych problemach psychologicznych. Łatwo jest sprawić, by ktoś, kto odezwał się niebezpośrednio, poczuł się winny: „Dlaczego to robię? Co jest ze mną nie tak?” Niewielu jednak ludzi zastanawia się, dlaczego mówią w taki właśnie sposób, rozmawiając z osobami podzielającymi ich rytuały konwersa- cyjne. Zaczynamy je kwestionować dopiero wtedy, kiedy nasze rytuały zawodzą. Opisałam w tym rozdziale kilka (z całą pewnością nie wszystkie) rytuałów konwersacyjnych mogących się różnić u poszczególnych osób. Wielu czytelników będzie się zastanawiać: „Który sposób jest najlepszy?” Nie ma najlepszego sposobu. Każdy styl mówienia spełni swoje zadanie w niektórych rozmowach z osobami posługującymi się tym samym stylem. Najczęściej spotykanym winowajcą jest różnica w stylach. (Nie oznacza to, że przy posługiwaniu się tym samym stylem nie będą powstawać nieporozumienia. Niezgoda może wynikać ze złych intencji czy konfliktu interesów, a wszystkie style mają wbudowane niedociągnięcia, które w pewnych sytuacjach mogą powodować problemy.) Jednak wszystkie style czasami zawodzą w kontaktach z osobami ich nie podzielającymi czy nie rozumiejącymi, tak jak nie na wiele przyda się język, w którym zechcemy się porozumieć z osobą go nie znającą. Nie chodzi o to, że nie mówimy nim poprawnie nadal będziemy w stanie dobrze w nim wyrażać nasze myśli. Jeśli jednak zależy nam nie tylko na samym wyrażaniu się, lecz i na porozumieniu, sprawieniu, by zrozumieli nas inni, to nie wystarczy, by język był właściwy. Musi on być wspólny lub co najmniej… zrozumiały.