DRUGI PILOT : Spójrz, jak tam z tyłu, na grzbiecie, trzyma się lód, widzisz?
KAPITAN: Z boku.
DRUGI PILOT: Widzisz te sople z tyłu i w ogóle?
KAPITAN: Tak.
Bardzo wcześnie wyraził niepokój z powodu długiego czasu, jaki upłynął od usunięcia lodu:
DRUGI PILOT: O rany, to, to przegrana bitwa te próby usunięcia lodu, daje złudne poczucie bezpieczeństwa, i tyle.
Wkrótce po otrzymaniu zezwolenia na start drugi pilot znów dał wyraz swej trosce:
DRUGI PILOT: Sprawdźmy jeszcze raz górę, skoro jakiś czas tu siedzimy.
KAPITAN: Chyba za chwilę będziemy mogli ruszyć.
Kiedy mieli startować, drugi pilot zwrócił uwagę na wskazania silnika, które nie były normalne:
DRUGI PILOT: To chyba nie jest w porządku, nie? (Trzysekun- dowa przerwa). A, to nie jest w porządku. (Dwu- sekundowa przerwa). (Nnoo)…
KAPITAN: Owszem, jest osiemdziesiąt.
DRUGI PILOT: Nie, tak chyba nie powinno być. (Siedmiosekun- dowa przerwa). A może i dobrze.
KAPITAN: Sto dwadzieścia.
DRUGI PILOT: No nie wiem.
Czynności związane ze startem nie ustawały i w trzydzieści siedem sekund później kapitan i drugi pilot wypowiedzieli swe ostatnie słowa:
DRUGI PILOT: Larry, spadamy, Larry.
KAPITAN: Wiem.