Biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo, iż liczbę 4 galonów podano z dużym przybliżeniem, rozważmy potencjalne społeczne następstwa takiego poziomu spożycia. Obliczenia Rorabaugha opierały się na spożyciu przypadającym na głowę jednego mieszkańca wśród populacji obywateli powyżej piętnastego roku życia. Przyjmując, że miarą stosowaną w owym czasie był galon brytyjski, a nie amerykański, cztery galony zamieniają się w przybliżeniu w 18,2 litra – powiedzmy 18 litrów. Możemy więc porównać poziom spożycia alkoholu w Ameryce w latach trzydziestych XIX wieku i w czasach współczesnych. Obecnie w Stanach Zjednoczonych krajowy wskaźnik spożycia na głowę mieszkańca wynosi około 8,3 litra czystego alkoholu rocznie. Zatem z arytmetyki nasuwa się prosty wniosek, że w 1830 roku Amerykanie pili średnio około 2,2 razy więcej niż ich dzisiejsi ziomkowie. Jest to znacząca różnica.
To, w jaki sposób całkowite spożycie alkoholu rozkładało się w populacji, prawdopodobnie z czasem uległo zmianie; na przykład mogła się zmienić proporcja abstynentów, a także obowiązujące powszechnie wzorce zachowań ludzi pod wpływem alkoholu. Mimo to spożyciu 18 litrów alkoholu na głowę towarzyszyły rozległe i wyraźnie szkodliwe skutki zdrowotne i społeczne. Wysoki poziom uzależnienia od alkoholu i pijaństwa kładł się nieprzyjemnym cieniem na obliczu gwałtownie przeobrażającego się społeczeństwa, gdzie whisky była tańsza od herbaty czy kawy. Poszerzmy jeszcze podstawę porównania.