Przeprosiny bez magicznego słowa

Prosząc podwładnego o zrobienie czegoś, powiedziała: „Nie chcę tak bardzo pana absorbować”, na co on przywrócił równowagę, mówiąc: „Nie ma sprawy, proszę dysponować moim czasem”. Powinnam dodać, że Charlene stała bardzo wysoko w hierarchii swej firmy częste posługiwanie się słowem „przepraszam” najwyraźniej jej nie zaszkodziło. Być może stało się tak dlatego, że używała go w ramach interakcji towarzyskich, a nie w kontekście własnych umiejętności czy spraw związanych bezpośrednio z jej pracą. W przeciwieństwie do wszędobylskiego „przepraszam” Charlene, mężczyzna, którego będę nazywała Sid, w ciągu dziewięciu nagranych godzin ani razu nie wymówił tego słowa. Inna kobieta, Evelyn, posłużyła się nim zaledwie cztery razy podczas osiemnastu nagranych godzin. Raz powiedziała: „Przepraszam, nic na to nie poradzę”, kiedy z taśmy nie wynikało jednoznacznie, o co chodzi. Kiedy indziej chyba kogoś zaskoczyła, wchodząc do własnego gabinetu: „Stuk, stuk. Przepraszam, nie chciałam pani przestraszyć”. Trzeci raz użyła tego słowa, kiedy się przejęzyczyła. W końcu, kiedy podwładny zwrócił jej uwagę, że zadane przez nią pytanie dotyczące jakiegoś wykresu wskazuje, że niewłaściwie go interpretuje, powiedziała: „Dobrze. Dobrze, tak myślałam, przepraszam”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *