Jak dotąd człowiek nie wymyślił nic lepszego

Ten obraz gospody, czy też późniejszego pubu, jako miejsca szczególnie angielskiego, pełnego serdecznej gościnności i wesołej, przyjacielskiej kompanii, można prześledzić na przestrzeni wieków w wielu odmianach. Doktor Samuel Johnson wyrażał się na przykład w 1776 roku w taki oto sposób: „Jak dotąd człowiek nie wymyślił nic lepszego, co by dawało więcej szczęścia, niż dobry szynk czy gospoda”. Jednak przez równie długi czas miejsca z wyszynkiem piętnowano jako jaskinie rozpusty, przy czym poglądy potępiające podstępne działanie alkoholu przenoszono na lokale, gdzie pijaństwo miało miejsce. Dla dziewiętnastowiecznego działacza ruchu na rzecz trzeźwości gospoda była siedliskiem społecznego zła i zepsucia, a w Ameryce podobnie oczerniano saloon. Bez względu na skrajną symbolikę lokalów, gdzie podawano alkohol, utożsamianych z ciepłem rozchodzącym się od kominka, lub – przeciwnie – postrzeganych jako współczesna Sodoma, faktem jest, że miejsca takie są wytworem kultury narodowej, którą często współtworzą i podtrzymują. Dwudziestowieczny pub, z sektorem wydzielonym dla dzieci, muzyką na żywo, automatami do gry, telewizją kablową, brakiem podziału na gabinety, saloon i bar dostępny publiczności, z bukmacherami zbierającymi zakłady na wyścigi konne i dealerami narkotyków załatwiającymi interesy na boku, jest miejscem, które przemawia do współczesnej epoki w takim samym stopniu, jak dawniej gospoda Tabard. To, co faktycznie dzieje się w tego typu przybytkach i rozmaite funkcje społeczne, jakie można im przypisywać, rzadko bywają przedmiotem obiektywnych studiów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *