O ile wielu ludzi najchętniej sięgnie po wyjaśnienia farmakologiczne psychologiczne, o tyle niektórzy prawdopodobnie przyznają, że bodźce z najbliższego otoczenia także mogą mieć wpływ na to, co się dzieje. Niektóre obskurne, zatłoczone i zapchane bary czy szynki to miejsca, które wyraźnie proszą się o kłopoty w porze zamknięcia. W innych lokalach pijacy będą nie tyle rozdawać ciosy, ile śpiewać piosenki, śmiać się głośno i staczać się pod stół. Czwarta teoria wysuwa hipotezę, że na pijackie zachowanie wpływ mają przede wszystkim zasady i oczekiwania związane z kulturą danej jednostki: podchmielony Jimmy to pijany robotnik z Glasgow. Kolejne wyjaśnienie brzmi: niektóre rodzaje napojów alkoholowych – zwłaszcza napoje spirytusowe – mogą bardziej od innych działać rozluźniaj ąco; według tej teorii Jimmy pewnie nie wszcząłby burdy, gdyby pozostał przy piwie i nie mieszał go z whisky.
Żadna z powyższych teorii nie wyjaśni całkowicie wypadków, jakie mają miejsce w danym pubie w sobotnią noc. Żeby zrozumieć, dlaczego ktoś pod wpływem alkoholu rzuca krzesłem, kto inny wstaje i śpiewa, a jeszcze kto inny próbuje pocałować barmankę (a gdzieś w tle wychodzi pewnie na jaw cała reszta podanych przez Nashe’a cech zwierzęcych), musimy połączyć te cząstkowe wyjaśnienia w kompleksową całość. Jak najlepiej dokonać takiej syntezy? – na to pytanie odpowiemy w ostatniej części tego rozdziału.