Prohibicją – z początku pomyślaną jako narzędzie urzeczywistnienia amerykańskiego snu – krytycy przedstawiali jako amerykański koszmar. Spróbujmy ustalić, jak było naprawdę. Co stanowiła ustawa o prohibicji i czy kiedykolwiek została energicznie wprowadzona w życie? A także, czy, patrząc z perspektywy najbardziej kluczowego dla zdrowia publicznego zagadnienia, eksperyment ten w jakimkolwiek zakresie skutecznie ograniczył picie alkoholu albo związane z tym problemy, czy też może dla przestępczości miał pozytywny, a dla zdrowia negatywny skutek? Oto kilka faktów dotyczących rzeczywistej treści ustawy o prohibicji. Była to „ustawa zakazująca produkcji i sprzedaży napojów alkoholowych”. Jednak posiadanie napoju alkoholowego nie było przestępstwem i odnosiło się to zarówno do sytuacji, gdy alkohol pochodził ze zgromadzonych zawczasu zapasów, jak i gdy został zakupiony nielegalnie. W przypadku obywateli nie było również przestępstwem warzenie własnego piwa lub produkcja własnego wina. Ustawa delegalizowała jedynie produkcję w celach handlowych, sprzedaż i przewożenie napojów alkoholowych (z wyjątkiem jabłecznika). Tym samym ustawa o prohibicji w zasadzie nie była tym, co bardziej zagorzali prohibicjoniści chcieliby widzieć zapisane czarno na białym w kodeksie. Zakres kontroli bliższy był rozwiązaniom stosowanym przez dzisiejszy wymiar sprawiedliwości w odniesieniu do konopi, dekryminalizującym ten narkotyk i zezwalającym na jego posiadanie na własny użytek, niż zwyczajowej kontroli karnej, którą współczesne społeczeństwa stosują w przypadku heroiny czy kokainy. Ustawa o prohibicji nie oznaczała całkowitej kryminalizacji alkoholu, nikt też nie był zatrzymywany na ulicy i poddawany rewizji osobistej, ani aresztowany za trzymanie butelki bourbona w szafce.