Dana osoba często przeprasza oraz że inni tego nie robią. Ludzie wyczuleni na wszystko, co mogłoby ich ustawić na niższej pozycji, będą się starali unikać przepraszania. Pewien kierownik w małej firmie tak nie lubił przepraszać, że jeden z jego zastępców spędzał wiele czasu na chodzeniu po biurze i przepraszaniu obrażonych przez przełożonego ludzi. Inny kierownik, który stracił panowanie nad sobą, poprosił żonę, żeby zadzwoniła do pracy i przeprosiła w jego imieniu. To, czy ludzie przepraszają, czy też nie, wydaje się tyleż funkcją ich indywidualnych stylów, co podziału winy w poszczególnych przypadkach. Aby uchwycić ten proces w działaniu, porównałam występowanie przeprosin u czterech kierowników, których rozmowy biurowe miałam nagrane na taśmie. Zidentyfikowałam dwie osoby, które miały skłonność do rytualnego posługiwania się przeprosinami, podczas gdy dwie pozostałe tego nie robiły. Jedną z tych pierwszych była cytowana już Kristin, a drugą będę nazywać Charlene. Na przykład Charlene mówiła: „Przepraszam”, ilekroć nagrywanie przez nią rozmowy wydawało się zakłócać jej bieg. Przeprosiła też nowego pracownika po przydzieleniu mu zadania: „Naprawdę mi przykro, Bruce, że tak szybko cię tym obarczam, ale nie miałam pojęcia, że trzeba będzie to zrobić”. W innym przypadku przeprosiła, kiedy ktoś wszedł do jej gabinetu w nieodpowiedniej chwili. Po wyjaśnieniu, że właśnie gorączkowo się przygotowuje do ważnego zebrania, powiedziała: „Rany, naprawdę przepraszam za ten straszny pośpiech”. Kiedy zadzwonił ktoś z pytaniem o informację, której nie znała, odesłała go do innej osoby i dodała: „Przepraszam, że nie mogę, naprawdę nie dysponuję informacją na ten temat, ale on w tym siedzi, więc prawdopodobnie będzie najlepszym źródłem informacji”. W końcu przeprosiła za powrót do wcześniejszej sprawy po przejściu rozmówcy do następnego tematu: „Mm, przepraszam, Bruce, czy możemy na chwilę się jeszcze cofnąć?”