Amy przeczytała końcowe sprawozdanie Donalda, które według niej było sporządzone fatalnie. Jako przełożona stanęła przed nieprzyjemnym zadaniem polecenia mu przerobienia tego sprawozdania. Kiedy się zobaczyła z Donaldem, złagodziła cios, zaczynając od pochwał i wymienienia wszystkiego, co w sprawozdaniu było dobre. Następnie wyjaśniła, czego w nim brakuje i co trzeba zrobić, żeby można było je przyjąć. Była bardzo zadowolona z dyplomatycznego sposobu, w jaki udało się jej przekazać złą wiadomość. Uważała, że dzięki pomysłowi rozpoczęcia rozmowy od pochwał, Donald mógł wysłuchać krytyki i wydawał się rozumieć, co musi zmienić. Kiedy jednak na biurku znalazło się poprawione sprawozdanie, Amy była wstrząśnięta. Donald wprowadził jedynie drobne, powierzchowne zmiany, nie uwzględniając tych, które były konieczne. Następne spotkanie z nim miało już mniej przyjemny przebieg. Donald był oburzony, że nie powiedziała mu, iż sprawozdanie jest nie do przyjęcia, i oskarżył ją o wprowadzanie go w błąd. „Przedtem mówiłaś, że jest w porządku” zaprotestował. Amy sądziła, że postępuje dyplomatycznie, Donald natomiast uważał, że była nieuczciwa. Pochwała, za pomocą której zamierzała złagodzić informację: „To jest nie do przyjęcia”, zabrzmiała dla niego niczym informacja: „Nadaje się”. Zatem to, co dla Amy było najważniejsze konieczne zmiany jemu wydało się zaledwie sugestiami, ponieważ on już przyjął pochwałę za najważniejszą rzecz. Amy uważa, że Donald jej nie słuchał, on z kolei sądził, że Amy się rozmyśliła i jemu kazała za to płacić.