We wszystkich firmach, które obserwowałam, spotykałam kobiety nie w pełni doceniane za wykonywaną pracę. Być może trudno to zrozumieć, szczególnie jeśli kobiety spotykały się z dużym uznaniem. Sądziły, że w ich sytuacji narzekanie nie jest w dobrym stylu i (być może właśnie dlatego) niewiele z nich to robiło, choć często zdawały sobie sprawę z braku równowagi. Lekarka pracująca na uniwersytecie i ciesząca się dużym autorytetem w swojej dziedzinie była przekonana, że gdyby była mężczyzną, to już dawno temu kierowałaby swoim instytutem. Stojąca na czele dużego działu firmy kobieta, która wykonywała pracę porównywalną z zadaniami sześciu mężczyzn stojących na czele sześciu innych działów, miała tytuł dyrektora, podczas gdy mężczyźni byli wiceprezesami. Inna kobieta wykonywała pracę odpowiadającą pracy kilku mężczyzn podległych pewnemu wiceprezesowi, lecz na papierze kobieta ta podlegała komuś innemu, podlegającemu z kolei temu wiceprezesowi. Prestiż pracownika częściowo zależy od pozycji jego bezpośredniego zwierzchnika, co może poważnie rzutować na rodzaj zebrań, w których pracownik bierze udział, oraz rodzaj otrzymywanych informacji. Pośredni szef zmniejszał zatem autorytet tej kobiety. We wszystkich odwiedzanych firmach obserwowałam, co się dzieje podczas przerwy obiadowej. Widziałam kobiety jedzące w swoich biurach, kobiety przeznaczające przerwę na bieganie lub ćwiczenia w siłowni, kobiety jedzące w grupach z innymi kobietami lub mężczyznami. Widziałam mężczyzn jedzących samotnie lub z kolegami, a także takich, którzy jechali do domu na obiad z żonami. Widziałam młodych mężczyzn, którzy uważali za konieczne jedzenie z szefami i mężczyzn na wysokich stanowiskach jedzących z prezesem. Rzadko natomiast widziałam kobiety, które starały się jeść w towarzystwie osoby zajmującej jak najwyższe stanowisko.