Długie dzieje angielskiego pijaństwa to historia zjawiska, które zawsze w większym lub mniejszym stopniu występowało w życiu Anglii, choć przez wiele stuleci stanowiło zaledwie jeden z aspektów indywidualnego życia bądź grupowych hulanek – dla większości była to kwestia niestosownych zachowań. Pijaństwo było grzechem indywidualnym, a reakcją na to grzeszne zachowanie była surowa pokuta i potępiające kazania. Potem jak widzieliśmy, na początku XVIII wieku pijaństwo w każdym sensie nabrało znaczenia wydarzenia masowego i społecznego, a zaproponowane środki zaradcze zostały ukierunkowane na warunki społeczne, a nie wyłącznie na pijącego osobnika. Pijaństwo pozostało zasadniczym problemem, ale skala zjawiska zmieniła się ogromnie i wzrosła świadomość co do zasięgu, różnorodności i olbrzymiej skali zdrowotnych i społecznych następstw takiego zachowania. Fakt, że pod wpływem alkoholu różni ludzie mogą się bardzo różnie zachowywać, jest oczywisty dla każdego obserwatora. Czterysta lat temu elżbietański pisarz Thomas Nashe (1567-1601) przedstawił w swej rozprawie Herce Penilesse obraz rozmaitych wspólnych cech pijaństwa: Po pierwsze, mamy pijaną małpę, która skacze i śpiewa, i śmieje się tubalnie i podryguje; po drugie, jest pijany lew, który rzuca garnkami po domu, nazywa swoją gospodynię dziwką, tłucze okna szpadą i gotów jest kłócić się z każdym, kto do niego przemówi; po trzecie, jest pijana Świnia, ciężka, niezdarna i śpiąca, która domaga się dodatkowego napitku, i kilku dodatkowych ubrań; po czwarte, jest pijana owca, mądra na swój własny sposób, kiedy nie może znaleźć właściwego słowa; po piąte, jest pijany rzewny bóbr, kiedy facet płacze w oparach piwa i całuje cię, mówiąc: „O Boże, kapitanie, kocham cię, a niech to, choć ty nie myślisz tak często o mnie jak ja o tobie. Mógłbym (gdyby to się podobało Bogu) nie kochać cię tak bardzo, jak kocham”.