W chwili przybycia do Brytanii najeźdźcy skandynawscy słynęli z długich, uroczystych pijatyk, a po nawróceniu się na chrześcijaństwo szczodrze zaczęli opijać zdrowie świętych zamiast swych pogańskich bogów. Normanowie natomiast krzywym okiem patrzyli na pijaństwo, które szerzyło się w Anglii; podobno król Harold przegrał bitwę pod Hastings dlatego, że kiedy doszło do walki, jego wojska nie wytrzeźwiały jeszcze po pijaństwie poprzedniej nocy. Godne jest wzmianki spożycie wina wśród królów normańskich, którzy brali udział w wyprawach krzyżowych. Tu jednak mamy dowód na to, że nawet w niesprzyjających okolicznościach świątobliwy biskup Wulstan potrafił koncentrować się na boskich sprawach: Za czasów Wilhelma Zdobywcy zmuszony był on trzymać w gotowości olbrzymie szeregi wojska, albowiem lada dzień spodziewano się najeźdźców skandynawskich. Nie biesiadował na osobności, lecz zasiadał w komnacie ogólnej w otoczeniu swych hałaśliwych żołdaków; i tak siedząc razem przez długie godziny, pili zgodnie z modą angielską, on zaś dotrzymywał im towarzystwa, poskramiając ich rozochocenie swą obecnością, wznosząc toast za ich zdrowie, ilekroć kielich trafiał do jego rąk, udając, że z niego kosztuje i pośród wrzawy biesiadnej przemyśliwał nad psalmami.