W dalszej części Mon docteur le vin stwierdzał, że wino w ogóle nie jest alkoholem. Nastąpił specyficznie francuski cud, będący przeciwieństwem cudu, jakiego doświadczono w Galilei. Tak oto profesor Armand Gautier, wyrażając pogląd, który do dziś jest aktualny we Francji, pisał: Któż nie zna skutków alkoholizmu? Są przerażające! Niszczeje ciało, duch i morale. Pijący wino to nie to samo co osoby pijące alkohol. W rejonach uprawy wina znajdziecie niewielu alkoholików. Pod wpływem tej publikacji rozmaite francuskie autorytety stwierdzały, że picie wina jest podstawą francuskiej twórczości artystycznej i sportowego męstwa, i tym należy tłumaczyć otrzymywane przez Francuzów Nagrody Nobla i urodę Francuzek. O ile we Francji z symbolem duszy kraju utożsamiano wino, o tyle Brytyjczycy równie mocno wierzyli, że symbolem ich narodu jest piwo. Książka wydana w 1948 roku przez panów Whitbread (właścicieli browaru) zawierała na wstępie panegiryk napisany przez szesnasto- wiecznego autora Johna Taylora:
Jest to emblemat sprawiedliwości, albowiem wszystkiemu nadaje właściwą miarę; Tchórza napełnia Odwagą, czyni zeń śmiałka i wojownika; Przypieczętowuje ostatecznie wiele dobrych interesów. Lekarz je zaleci; Prawnik będzie bronił; Ono ani nie rani, ani nie zabija z wyjątkiem tych, którzy nadużywają go bez umiaru i rozwagi; Jest dobre dla wielu spośród tych, którzy piją go umiarkowanie; Jest równie dobre jak para Okularów, które poprawiają wzrok starego księdza, a co za tym idzie, jest żywicielem Ludzkości tak hojnym, że gdyby usta moje były tak wielkie jak Wrota Biskupa, moje Pióro tak długie jak Drzewko Majowe, a mój Atrament niczym rwący strumień albo staw rybny, ani Ustami, ani Piórem, ni Atramentem nie opowiedziałbym, ani nie opisał prawdziwej wartości i zalet Ale.