W powyższym fragmencie możemy po raz kolejny zobaczyć, że troska państwa wynikająca z narastającego problemu alkoholowego wykroczyła znacznie poza formułowane dawniej główne obawy związane z alkoholem. Bezbożność, będąca skutkiem pijaństwa, nadal stanowiła problem, teraz jednak niepokój ów budziły także rozmaite następstwa społeczne nadużywania alkoholu, między innymi koszty leczenia szpitalnego i utrata siły roboczej. Pojawiły się kobiety zepsute, picie stało się zagrożeniem dla rodziny, rodził się strach przed tym, co określono później jako degenerację narodu. W ten sposób przygotowano miejsce dla takiego dyskursu o nadużywaniu alkoholu, który będzie kształtował dziewiętnastowieczną debatę i działalność reformatorską. Zmieniła się nie tylko retoryka: pijaństwo obiektywnie stało się wielkim problemem narodowym – miało być stałym elementem trudnego do przyjęcia oblicza rewolucji przemysłowej. Gin nadal był popularnym trunkiem, choć w połowie XVIII wieku spadł poziom jego spożycia. W następstwie dalszych inicjatyw ustawodawczych w 1743 i 1751 roku roczne spożycie alkoholu zmniejszyło się wedle raportów do około 4 milionów galonów. W XIX wieku poziom spożycia alkoholu znów gwałtownie skoczył w górę, przewyższając nawet poprzedni najwyższy wskaźnik: w 1828 roku wypito 28 milionów galonów – to znaczący wzrost przypadający na głowę jednego mieszkańca, jeśli nawet weźmiemy pod uwagę przyrost populacji. W tym samym czasie spadło jednak spożycie piwa.